Copyright © Przystań Ruchu

Jest 1991 rok. Siedzę w kręgu otaczającym rdzennego Maorysa, który ma nam zademonstrować taniec wojenny. W ręku ma długi kij. Aiee! - rozpoczyna okrzykiem, który jakby budzi nas ze snu. Fascynują mnie jego giętkie, ostre ruchy. Nie wydaje się agresywny, mimo to, tak jak siedzimy w dużym, 30-osobowym kręgu, odrzuca nas wszystkich o metr do tyłu. Czy to możliwe? Czy to taniec ma taką moc?

Od tego czasu zgłębiam moc tańca. Wciąż mnie zadziwia. Zapraszam do udziału w tej fascynującej przygodzie!

HISTORIA - co było


Dzisiejsza terapia tańcem nawiązuje do czasów, gdy taniec stanowił nieodłączną część życia człowieka. Tańczono na co dzień, był to bowiem jeden z powszechnie przyjętych sposobów wyrażania emocji - zarówno radości, jak i smutku. Tańcem integrowano społeczność i gromadzono energię przed walką czy polowaniem. Rytualny taniec wprowadzał człowieka w kolejne etapy jego życia. Taniec był jednym ze sposobów uzdrawiania.
Moja droga do terapii tańcem zaczęła się od fascynacji takimi właśnie tańcami. Poznanie tańców różnych kultur, tańczonych zazwyczaj w kręgu, wywarło na mnie wielkie wrażenie. Każdy z tych tańców wyrażał inne emocje, każdy miał swoją historię i swoje przesłanie. Wszyscy wykonywaliśmy te same kroki, ale każdy z nas taniec przeżywał indywidualnie, na swój sposób. Po raz pierwszy byłam w grupie, gdzie nie tak ważne było jak wyglądamy, czy się nie mylimy, za to istotne było to, co czujemy, to co zmienia się w ciele! Prawie każdy taniec był nie tylko radością, ale i nauką. W tańcach bałkańskich i żydowskich uczyłam się wyrażania radości, w greckich zdobywałam pewność siebie, w tańcach kontemplacyjnych uczyłam się wytrwałości i skupienia.
W 1996r. nie było jeszcze w Polsce nauczycieli tańców w kręgu, więc chcąc tańczyć regularnie założyłam pierwszą taką grupę. Grupa była otwarta i systematycznie rosła. Coraz więcej osób po zajęciach opowiadało o zmianach w sobie, w swoim życiu... coraz bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że to co robimy nie jest tylko zabawą.
Po urazie kręgosłupa, nie byłam w stanie długo usiedzieć. Zaczęłam więc tańczyć, by sobie pomóc. Pomoc ta okazała się bardziej wszechstronna niż się spodziewałam. Razem z tańcem wychodziły ze mnie smutki i tęsknoty, tańczyłam swoją złość, tańczyłam też z radości. Bóle kręgosłupa ustąpiły, a ja tańczyłam dalej - teraz już z potrzeby duszy. Codzienną praktykę medytacyjną wzbogaciłam o ruch.
W 1997 r. zaproponowano mi pracę choreoterapeuty w Klinice Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Byłam ogromnie podekscytowana - oto nadarzała się okazja by to co wypróbowałam na sobie zastosować z osobami cierpiącymi na nerwice, depresje, zaburzenia odżywiania, schizofrenię. Zaczęłam się intensywnie szkolić w psychoterapii, jak i w DMT. Nawiązałam kontakt z terapeutami DMT Uniwersytetu Surrey (obecnie Roehampton) w Londynie. Sprowadzałam literaturę, pojechałam na superwizję. Brałam udział we wszystkich warsztatach tańca twórczego na jakie trafiłam i czerpałam inspirację z różnych metod. Nie wszystko czego mnie uczono na warsztatach można było zastosować z pacjentami. Pracowałam więc w dużej mierze w oparciu o intuicję. Rezultaty dały się zauważyć i dawały ogromną satysfakcję. W 2000r. zaczęłam prowadzić warsztaty tańca twórczego. Zainteresowanie choreoterapią nagle wzrosło. Za szybą w Klinice tłoczyli się studenci i stażyści chcący poznać metodę.
Wskutek tego, iż coraz więcej osób zaczęło interesować się terapią tańcem i ubolewać, że zajęcia prowadzę wyłącznie w szpitalach, postanowiłam zaproponować ogólnodostępne warsztaty tańca kreatywnego, tańca, którego celem byłoby obudzenie w każdym z uczestników wewnętrznego tancerza, tańca, który można by wykorzystać do poznania i twórczego wyrażenia siebie. Warsztaty te prowadzę już ponad 24 lat i niezmiennie cieszą się powodzeniem. W ciągu pierwszych kilku lat zainteresowanie tematem wzrosło na tyle, że mogłam pomyśleć o spełnieniu największego marzenia - zorganizowania w Polsce podyplomowego, kilkuletniego szkolenia z dance movement therapy (DMT), prowadzonego przez wykładowców z Wlk. Brytanii. Wraz z Wiolettą i Markiem Gajowymi założyliśmy Instytut DMT - Polski Instytut Psychoterapii Tańcem i Ruchem, w którym studiuje już III edycja studentów. Pierwsi absolwenci Instytutu założyli Polskie Stowarzyszenie Psychoterapii Tańcem i Ruchem (www.stowarzyszeniedmt.pl), w ramach którego zajęłam się przygotowaniem standardów dla zawodu i kryteriów certyfikowania terapeutów. W międzyczasie ukończyłam studia magisterskie na wydziale DMT w Londynie. Przygotowuję kolejną książkę o Polskiej Psychoterapii Tańcem, pisaną przez absolwentów szkolenia. W ramach Europejskiej Federacji DMT biorę udział w opracowywaniu międzynarodowych standardów dla zawodu. Pomimo wielu obowiązków organizacyjnych sercem pozostaję przy pacjentach, najwięcej satysfakcji i radości czerpię bowiem z praktykowania DMT i dzielenia się swoim doświadczeniem z innymi na warsztatach.
Zuzanna Pędzich  •   Terapia Tańcem i Ruchem (DMT)  •   Warsztaty  •   Ruch Autentyczny  •   Kontakt  •   Linki